Przejdź do głównej zawartości

Młodsza - starsza siostra

Ja wiem, że się powtarzam. Wiem, że to może wyglądać, jakbym się podlizywała autorce, ale ja po prostu nieprzerwanie i bezkrytycznie uwielbiam twórczość Katarzyny Ryrych. Cokolwiek wpada mi w ręce, daje mi tyle radości i przypomina o tym, co w życiu ważne. Dlatego zawsze i wszystkim będę polecać lekturę tego, co wychodzi spod pióra Pani Katarzyny.
Z czym spotkamy się w „Wyspie mojej siostry”? Z jakim problemem tym razem autorka nas skonfrontuje?
Pippi żyje w świecie trochę innym od tego, który znamy. Kocha kolor niebieski i wszystkie jej ubrania muszę koniecznie być w tym kolorze. Bardzo nie lubi zmian, każda z nich to wielki stres dla Pippi. Jest duża i silna i takie również jest jej serce. Dlaczego, mimo całego dobra, które ją wypełnia, spotyka się z nietolerancją? Bo jest inna, bo urodziła się z zespołem Downa, bo mimo swojego wieku, wzrostu i siły, emocjonalnie jest małym dzieckiem? Ponieważ nie jesteśmy nauczeni, jak żyć z innością?
Pippi ma młodszą - starszą siostrę. Mysia – Marysia jest narratorką „Wyspy mojej siostry”, i to z jej perspektywy poznajemy niełatwe życie osoby niepełnosprawnej i życia z osobą niepełnosprawną. Mysia jest cudowną młodszą – starszą siostrą, która w dzieciństwie zupełnie nie dostrzega inności swojej siostry. Pippi w pewien sposób zastępowała jej matkę, która umarła, to ona nauczyła ją wielu codziennych czynności, takich jak mycie zębów. Do tego świetnie gotuje, a w głowie ma prawdziwy komputer. Może w nim odnaleźć niemal wszystkie odpowiedzi na zadawane przez Mysię pytania. Wszystko, co kiedykolwiek usłyszała bądź zobaczyła, zostaje w jej głowie na zawsze. A że nie potrafi pisać i czytać? Komu to przeszkadza? Na pewno nie Misi i tacie.
Książka jest skierowana do młodych czytelników, ma im pomóc w zrozumieniu inności i tego, że inny nie znaczy gorszy. Jestem zdania, że najpierw powinni ją przeczytać dorośli i wdrożyć w życie swoich dzieci zasady tolerancji i szacunku. Żadna książka nie jest w stanie tego nauczyć, jeśli dzieci spotykają się z niezrozumieniem dla odmienności w codziennym, rodzinnym życiu. Książkę można przeczytać, odłożyć i zapomnieć. Zasady wpojone i egzekwowane w rodzinie zostają z nami na zawsze.
Książki Katarzyny Ryrych cechują się wysokim standardem etycznym i estetycznym, takimi kryteriami kierują się organizatorzy Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren. Nic dziwnego, że jej twórczość została w tym konkursie nagrodzona. „Wyspa…” zdobyła I nagrodę w 2011 roku.
Tytuł: Wyspa mojej siostry
Data premiery: 2011
Liczba stron: 88



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dwa słowa o dwóch książkach

Witajcie moi kochani, Rozleniwiona mijającymi świętami, nie mam weny, aby tworzyć długie recenzje. Chciałabym jednak zwrócić Waszą uwagę na dwie książki, które ostatnio przykuły moją uwagę. Pierwsza z nich to „Pomornica” Ewy Przydrygi. Kilka zdań o niej poniżej: Pierwsze spotkanie z Ewą Przydrygą uznaję za bardzo udane. Nie wiedziałam czego się spodziewać, tym bardziej zaskoczenie było bardzo miłe. Thriller z klasą, od pierwszych minut zaciekawia i intryguje, potem następuje zręcznie budowane napięcie i już jesteś, drogi czytelniku, w samym środku wydarzeń, już nie chcesz opuścić Przydrygowego świata, zanurzasz się w tej niepewności stworzonej przez autorkę, przyglądasz się wykreowanym przez nią postaciom, czujesz dreszcze w obecności Nastki, chciałbyś pomóc Julii, którą dopada przeszłość i nie wiadomo już, kto jest tym dobrym, a kto złym. Pani Ewie udało się mnie zaciekawić i zaintrygować. Brawo! Tytuł : Pomornica Autor : Ewa Przydryga Wydawnictwo : Wydawnictwo MUZA SA Data premiery :

Szkoda, że cię tu nie ma - recenzja przedpremierowa

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA! Był taki czas, że książki Jodi Picoult były tym, czego szukałam, czego mi było potrzeba, uwielbiałam jej twórczość. Potem coś się między nami popsuło, przestało iskrzyć i jej proza już mnie nie fascynowała. Kiedy dostałam propozycję zapoznania się z najnowszą książką autorki, pomyślałam sobie, ok, spróbuję. Kiedy przeczytałam opis, wystraszyłam się, że nie dam rady przez to przebrnąć. Pandemia koronawirusa to nie jest coś, o czym chcę czytać. Za dużo o tym wszędzie, za świeże to jeszcze, żeby czytać tak, jak się czyta o dżumie czy innej cholerze. Zwłaszcza kiedy z racji swojej pracy, było się w samym centrum tych wydarzeń i do tej pory jeszcze się zmagamy z ich pokłosiem. Zaczęłam czytać, wciąż nie do końca przekonana i gotowa odłożyć lekturę, gdybym jednak nie dała rady. Początek nie był zachęcający, ku mojemu zdumieniu jednak w pewnym momencie dałam się wciągnąć w fabułę i ciężko mi było ją odłożyć. Odnalazłam w tej książce ten charakterystyczny styl autorki