Masz zły dzień? Potrzeba ci dobrej rozrywki, odprężenia, śmiechu? Sięgnij po „Schronisko niechcianych żon” 😊
Duet Fabisińska & Socha poradził sobie świetnie, dając mi to, czego chciałam i czego oczekiwałam. Lekkiej babskiej obyczajówki, o babkach, dla babek, chociaż ja poleciłabym ją przeczytać również facetom. Niech wiedzą, do czego zdolne są skrzywdzone kobiety! A są zdolne do wszystkiego, szczególnie gdy mają przyjaciółki w podobnej sytuacji, równie upokorzone i żądne zemsty.
Oliwia, Hortensja, Agata i Monika muszą stawić czoła ogromnym zmianom w życiu. Każda z nich została skrzywdzona przez swoich mężów. Każda w inny sposób, ale boli tak samo. Kiedy otworzą się przed sobą, podzielą swoją krzywdą, zawiązuje się niezwykły sojusz. Zrobią wszystko, aby pomóc sobie nawzajem i nie dopuścić do całkowitej destrukcji dotychczasowego życia. Muszą myśleć nie tylko o sobie, muszą zapewnić przyszłość swoim dzieciom, nie mogą dopuścić, aby rozpad małżeństwa wpłynął na ich bezpieczeństwo.
„Schronisko niechcianych żon” to lektura rozrywkowa i lekka, jednakże zostawia po sobie jakiś ślad, gdzieś z tyłu głowy. Myśl, że życie nie zawsze przynosi nam czekoladki i róże, czasami przychodzi nam ugryźć również niezwykle kwaśną cytrynę. To, jak sobie z tym kwasem poradzimy, zależy tylko i wyłącznie od nas. Dobrze byłoby mieć jednak przy sobie bratnią duszę, najlepiej kilka, aby czuć wsparcie i wiedzieć, że jest w pobliżu ramię, na którym można się w razie potrzeby oprzeć lub wypłakać.
W bohaterkach powieści każda z nas odnajdzie cząstkę siebie, ich perypetie mogą przypomnieć nam o czasach, kiedy i my cierpiałyśmy, kiedy nam się nie udawało, kiedy bolało. Czy miałyśmy wtedy obok kogoś, kto nie osądzał, tylko po prostu z nami był?
W bohaterkach powieści każda z nas odnajdzie cząstkę siebie, ich perypetie mogą przypomnieć nam o czasach, kiedy i my cierpiałyśmy, kiedy nam się nie udawało, kiedy bolało. Czy miałyśmy wtedy obok kogoś, kto nie osądzał, tylko po prostu z nami był?
Tak sobie myślę, że gdyby mnie przytrafiła się podobna sytuacja, to klan moich czarownic stanąłby za mną murem i wymyśliłybyśmy zemstę, jakiej świat nie widział. Być może w pewnym momencie uświadomiłybyśmy sobie jednak, że zemsta nie zawsze jest słodka, że krzywdząc swoich ex, możemy po drodze skrzywdzić siebie i nasze dzieci. Być może to byłaby najlepsza zemsta; pozwolić mężczyznom żyć z poczuciem winy, a same odbić się od dna, uświadomić sobie, jakie jesteśmy silne i zacząć życie od nowa.
Brzmi ciekawie, szczególnie że czasem potrzeba coś na rozluźnienie i dająca nadzieję na lepsze jutro.
OdpowiedzUsuńSzczególnie ostatnio, w tych dziwnych czasach. Zauważyłam, że coraz częściej sięgam po tego typu lektury, żeby nie myśleć o kłopotach, żeby znaleźć się w innym świecie i po prostu się uśmiechać 😊
Usuń