Przejdź do głównej zawartości

Moja przyjaciółka Enola

 Trzecie spotkanie z Enolą i mogę chyba stwierdzić, że się zaprzyjaźniłyśmy 😊

Ta niesforna, ciekawska, inteligentna i odważnie stawiająca czoła przeciwnościom istotka mogłaby być moją córką. Moja nie raz doprowadzała mnie do bólu głowy i palpitacji serca, nie dziwię się więc Sherlockowi, starszemu bratu Enoli, że za wszelką cenę stara się ukrócić jej temperament. Cóż, z jego inteligencją powinien wiedzieć, że takich charakterków nie da się poskromić, albo się z tym godzisz i wspierasz, albo zostajesz odsunięty na margines. A temperamentna młodsza siostra i tak będzie robić swoje 😉
Co tym razem nasza młoda detektyw ma na tapecie? Otóż sprawę nie byle jaką, ginie sam doktor Watson! Tego nie można zignorować, temu trzeba się przyjrzeć, tę sprawę należy rozwikłać jak najszybciej, zwłaszcza że Sherlock Holmes zdaje się mieć z jej rozwiązaniem niemały problem. Czy dziwne bukiety dostarczane żonie doktora mają z zaginięciem jej męża coś wspólnego? Enola doskonale zna mowę kwiatów, te zdecydowanie brzmią złowieszczo.
Nancy Springer wykreowała postać, która może być inspiracją dla młodych dziewczyn. Daje im ważny i wyraźny sygnał: możesz być, kimkolwiek chcesz, możesz sprawić, że marzenia staną się rzeczywistością, nie daj się konwenansom, nie daj sobie wmówić, że to nie wypada, nie pozwól ubrać się w czyjąś niewygodną dla siebie skórę tylko po to, żeby zadowolić innych. Bądź sobą i szukaj swojej własnej drogi.
Tytuł: Enola Holmes. Sprawa złowieszczych bukietów
Cykl: Enola Holmes t.3
Autor: Nancy Springer
Data wydania: 27.11.2019
Liczba stron: 200





Komentarze

  1. Też bardzo lubię Enolę. Czuję się uzależniona od tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać cokolwiek tej autorki, ale niestety czasu nie da się rozciągnąć :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dwa słowa o dwóch książkach

Witajcie moi kochani, Rozleniwiona mijającymi świętami, nie mam weny, aby tworzyć długie recenzje. Chciałabym jednak zwrócić Waszą uwagę na dwie książki, które ostatnio przykuły moją uwagę. Pierwsza z nich to „Pomornica” Ewy Przydrygi. Kilka zdań o niej poniżej: Pierwsze spotkanie z Ewą Przydrygą uznaję za bardzo udane. Nie wiedziałam czego się spodziewać, tym bardziej zaskoczenie było bardzo miłe. Thriller z klasą, od pierwszych minut zaciekawia i intryguje, potem następuje zręcznie budowane napięcie i już jesteś, drogi czytelniku, w samym środku wydarzeń, już nie chcesz opuścić Przydrygowego świata, zanurzasz się w tej niepewności stworzonej przez autorkę, przyglądasz się wykreowanym przez nią postaciom, czujesz dreszcze w obecności Nastki, chciałbyś pomóc Julii, którą dopada przeszłość i nie wiadomo już, kto jest tym dobrym, a kto złym. Pani Ewie udało się mnie zaciekawić i zaintrygować. Brawo! Tytuł : Pomornica Autor : Ewa Przydryga Wydawnictwo : Wydawnictwo MUZA SA Data premiery :

Młodsza - starsza siostra

Ja wiem, że się powtarzam. Wiem, że to może wyglądać, jakbym się podlizywała autorce, ale ja po prostu nieprzerwanie i bezkrytycznie uwielbiam twórczość Katarzyny Ryrych. Cokolwiek wpada mi w ręce, daje mi tyle radości i przypomina o tym, co w życiu ważne. Dlatego zawsze i wszystkim będę polecać lekturę tego, co wychodzi spod pióra Pani Katarzyny. Z czym spotkamy się w „Wyspie mojej siostry”? Z jakim problemem tym razem autorka nas skonfrontuje? Pippi żyje w świecie trochę innym od tego, który znamy. Kocha kolor niebieski i wszystkie jej ubrania muszę koniecznie być w tym kolorze. Bardzo nie lubi zmian, każda z nich to wielki stres dla Pippi. Jest duża i silna i takie również jest jej serce. Dlaczego, mimo całego dobra, które ją wypełnia, spotyka się z nietolerancją? Bo jest inna, bo urodziła się z zespołem Downa, bo mimo swojego wieku, wzrostu i siły, emocjonalnie jest małym dzieckiem? Ponieważ nie jesteśmy nauczeni, jak żyć z innością? Pippi ma młodszą - starszą siostrę. Mysia – Mary

Szkoda, że cię tu nie ma - recenzja przedpremierowa

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA! Był taki czas, że książki Jodi Picoult były tym, czego szukałam, czego mi było potrzeba, uwielbiałam jej twórczość. Potem coś się między nami popsuło, przestało iskrzyć i jej proza już mnie nie fascynowała. Kiedy dostałam propozycję zapoznania się z najnowszą książką autorki, pomyślałam sobie, ok, spróbuję. Kiedy przeczytałam opis, wystraszyłam się, że nie dam rady przez to przebrnąć. Pandemia koronawirusa to nie jest coś, o czym chcę czytać. Za dużo o tym wszędzie, za świeże to jeszcze, żeby czytać tak, jak się czyta o dżumie czy innej cholerze. Zwłaszcza kiedy z racji swojej pracy, było się w samym centrum tych wydarzeń i do tej pory jeszcze się zmagamy z ich pokłosiem. Zaczęłam czytać, wciąż nie do końca przekonana i gotowa odłożyć lekturę, gdybym jednak nie dała rady. Początek nie był zachęcający, ku mojemu zdumieniu jednak w pewnym momencie dałam się wciągnąć w fabułę i ciężko mi było ją odłożyć. Odnalazłam w tej książce ten charakterystyczny styl autorki