Przejdź do głównej zawartości

Ktoś musi umrzeć, by ktoś mógł żyć

„Ktoś musi umrzeć, by ktoś mógł żyć”.
Pamiętacie, jak byłam podekscytowana, kiedy mówiłam Wam o premierze najnowszej powieści Iwony Małgorzaty Żytkowiak pt. „Weź to serce”? Jestem już po jej lekturze, czy spełniła pokładane w niej nadzieje? O tym poniżej.
Nie wiem, czy to ja mam problem, czy też książki, które z założenia i opisu wydawcy, powinny wzbudzać jakiekolwiek emocje, nie wywołują żadnych. Na ten tytuł czekałam bardzo, gdyż cenię sobie twórczość Pani Żytkowiak. Bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam możliwość zapoznania się z najnowszą książką autorki jeszcze przed jej premierą. Tak bardzo chciałam, żeby mi się spodobała, żebym poczuła to, co Pani Iwona chciała czytelnikowi przekazać. Nie udało się.
Poplątane stosunki rodzinne, porozpadane małżeństwa, problem homoseksualny, alkoholowy, zdrowotny, niechciane dziecko oddane do adopcji zaraz po porodzie, i wiele innych. Trochę zbyt dużo jak na jedną książkę, której główną treścią miała być choroba serca bohatera, a jedyną nadzieją na przeżycie, przeszczep serca.
Zbyt dużo przypadkowych osób, zbyt dużo przypadkowych spotkań, i w związku z tym historia, która powinna być dominująca, bardzo się rozmyła i stała się jedynie końcowym dodatkiem do całej historii. Kiedy przeczytałam opis wydawcy, bardzo chciałam poznać najnowszą powieść Pani Żytkowiak, chciałam poczuć te emocje związane z walką o życie, o nowe serce, chciałam całą sobą przeżywać to razem z głównymi bohaterami. Tymczasem było ich zbyt wielu, żeby można było skupić się na tych najważniejszych.
Mam szczerą nadzieję, że było to tylko pojedyncze potknięcie autorki, a kolejne jej powieści przyniosą mi oczekiwane emocje i dadzą tę radość, którą odczuwałam przy lekturze jej poprzednich książek. Może też być tak, że mój gust czytelniczy zmienił się na tyle, że mam po prostu inne oczekiwania, nie koniecznie większe, po prostu inne.
Dla mnie największą wartością tej książki jest końcowy apel, niezwykle ważny i chciałabym, abyście wzięli go sobie do serca:
„W Polsce obowiązuje domniemana zgoda na pobranie narządów do przeszczepienia (po udokumentowaniu śmierci mózgu), jeżeli nie został wcześniej zgłoszony sprzeciw. Często jednak rodziny zmarłych nie wiedzą, jaka była ich wola w tej sprawie.
Apel (za profesorem Marianem Zembalą)
Poinformuj rodzinę o zgodzie na pobranie narządów. Twoje „tak” ma moc – przekonują lekarze w ramach specjalnej kampanii edukacyjnej i jak wskazują – nie można przywrócić życia osobie zmarłej, lecz zgoda na pobranie narządów może uratować nawet 8 innych osób”.
Wydawnictwu Replika serdecznie dziękuję za lekturę, a Pani Żytkowiak z całego serca życzę sukcesów. Nie rezygnuję z mojej znajomości z autorką, będę dalej śledzić jej twórczość z nadzieją na lepsze spotkanie w przyszłości.
Tytuł: Weź to serce
Autor: Iwona Małgorzata Żytkowiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
Data premiery: 07.02.2023
Liczba stron: 336



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dwa słowa o dwóch książkach

Witajcie moi kochani, Rozleniwiona mijającymi świętami, nie mam weny, aby tworzyć długie recenzje. Chciałabym jednak zwrócić Waszą uwagę na dwie książki, które ostatnio przykuły moją uwagę. Pierwsza z nich to „Pomornica” Ewy Przydrygi. Kilka zdań o niej poniżej: Pierwsze spotkanie z Ewą Przydrygą uznaję za bardzo udane. Nie wiedziałam czego się spodziewać, tym bardziej zaskoczenie było bardzo miłe. Thriller z klasą, od pierwszych minut zaciekawia i intryguje, potem następuje zręcznie budowane napięcie i już jesteś, drogi czytelniku, w samym środku wydarzeń, już nie chcesz opuścić Przydrygowego świata, zanurzasz się w tej niepewności stworzonej przez autorkę, przyglądasz się wykreowanym przez nią postaciom, czujesz dreszcze w obecności Nastki, chciałbyś pomóc Julii, którą dopada przeszłość i nie wiadomo już, kto jest tym dobrym, a kto złym. Pani Ewie udało się mnie zaciekawić i zaintrygować. Brawo! Tytuł : Pomornica Autor : Ewa Przydryga Wydawnictwo : Wydawnictwo MUZA SA Data premiery :

Młodsza - starsza siostra

Ja wiem, że się powtarzam. Wiem, że to może wyglądać, jakbym się podlizywała autorce, ale ja po prostu nieprzerwanie i bezkrytycznie uwielbiam twórczość Katarzyny Ryrych. Cokolwiek wpada mi w ręce, daje mi tyle radości i przypomina o tym, co w życiu ważne. Dlatego zawsze i wszystkim będę polecać lekturę tego, co wychodzi spod pióra Pani Katarzyny. Z czym spotkamy się w „Wyspie mojej siostry”? Z jakim problemem tym razem autorka nas skonfrontuje? Pippi żyje w świecie trochę innym od tego, który znamy. Kocha kolor niebieski i wszystkie jej ubrania muszę koniecznie być w tym kolorze. Bardzo nie lubi zmian, każda z nich to wielki stres dla Pippi. Jest duża i silna i takie również jest jej serce. Dlaczego, mimo całego dobra, które ją wypełnia, spotyka się z nietolerancją? Bo jest inna, bo urodziła się z zespołem Downa, bo mimo swojego wieku, wzrostu i siły, emocjonalnie jest małym dzieckiem? Ponieważ nie jesteśmy nauczeni, jak żyć z innością? Pippi ma młodszą - starszą siostrę. Mysia – Mary

Szkoda, że cię tu nie ma - recenzja przedpremierowa

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA! Był taki czas, że książki Jodi Picoult były tym, czego szukałam, czego mi było potrzeba, uwielbiałam jej twórczość. Potem coś się między nami popsuło, przestało iskrzyć i jej proza już mnie nie fascynowała. Kiedy dostałam propozycję zapoznania się z najnowszą książką autorki, pomyślałam sobie, ok, spróbuję. Kiedy przeczytałam opis, wystraszyłam się, że nie dam rady przez to przebrnąć. Pandemia koronawirusa to nie jest coś, o czym chcę czytać. Za dużo o tym wszędzie, za świeże to jeszcze, żeby czytać tak, jak się czyta o dżumie czy innej cholerze. Zwłaszcza kiedy z racji swojej pracy, było się w samym centrum tych wydarzeń i do tej pory jeszcze się zmagamy z ich pokłosiem. Zaczęłam czytać, wciąż nie do końca przekonana i gotowa odłożyć lekturę, gdybym jednak nie dała rady. Początek nie był zachęcający, ku mojemu zdumieniu jednak w pewnym momencie dałam się wciągnąć w fabułę i ciężko mi było ją odłożyć. Odnalazłam w tej książce ten charakterystyczny styl autorki