Przejdź do głównej zawartości

Przedpremierowo Sabałowo

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
Beatę Sabałę-Zielińską znam jako reporterkę Radia Zet. Ze skruchą przyznaję, że nie wiedziałam, że jej radiowa kariera już się skończyła i teraz przyszła pora na karierę pisarską. Mam nadzieję, że moja ignorancja zostanie mi wybaczona. Od dziesięciu lat nie mieszkam w Polsce i nie jestem na bieżąco z polskimi stacjami radiowymi. Nie wiedziałam również, że wraz z Pauliną Młynarską stworzyła już kilka książek traktujących o Zakopanem. Teraz już wiem, a po przeczytaniu „Radio-aktywnej” wiem również, że z przyjemnością sięgnę po inne pozycje Pani Beaty.
„Radio-aktywna” to swoisty pamiętnik Sabałki, która z kompletnej amatorki, przypadkowo trafiającej do zakopiańskiego oddziału Zetki, dzięki swojej niezwykłej wytrwałości, charakterowi i pazurowi, stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych reporterek tego radia. Poznajemy jej dziennikarską drogę, która niejednokrotnie okupiona była wieloma wyrzeczeniami. Cierpiała jej rodzina, gdyż praca dziennikarki nie kieruje się kalendarzem, czy porą dnia. Należy być w ciągłej gotowości, a mikrofon w torebce Sabałki miał swoje stałe miejsce tak jak u niektórych puder, pomadka czy telefon.
„Bywało, że o świcie łaziłam w szlafroku wokół domu po śnieżnych zaspach, nawijając do mikrofonu o kolejnym ataku zimy, co rusz przykładając sitko, znaczy mikrofon, do ziemi, by lepiej było słychać trzeszczący pod butami śnieg. Podczas deszczu właziłam pod rynny, bo tam plusk wody słychać najlepiej”.
Normą było, że Pani Beata była w czasie swojej kariery dziennikarską matką i żoną raczej nieobecną. Nie bywała na ważnych dla swoich córek szkolnych wydarzeniach, nie miała czasu na pogaduszki, przytulanki, pomoc w lekcjach, rozwiązywanie ich problemów. Opowiada o tym szczerze i z poczuciem winy, ale radio jest jak narkotyk, uzależnia i żąda wyłączności.
Sabałka, w Zakopanem zwana Zetką, opowiada nam szczerze o swoich dziennikarskich wpadkach i sukcesach. Towarzyszymy jej w najważniejszych tatrzańskich wydarzeniach, na przykład Puchar Świata w skokach narciarskich, który jak żadna inna sportowa impreza jednoczy wszystkich Polaków.
„Każdy reporter, który pierwszy raz trafi na zakopiańskie skoki, będzie zachwycony wielorakością i barwnością tematów. Po kilku latach mielenia w kółko tego samego odkryje jednak ze zgrozą, że perły straciły blask. Zaczęły obłazić. Odkrywając wstydliwą tajemnicę plastikowych kulek”.
Tatry i Zakopane od zawsze były jednym z ulubionych i najczęściej odwiedzanych przez polityków miejscem.
„Pod Tatrami każdy polityk poczuje się dopieszczony. Górale zrobią koło niego taki show, że najwięksi marketingowcy świata powinni się od nich uczyć. Giermek poczuje się rycerzem, rycerz – królem, król – cesarzem, a papież – Bogiem”.
Miejscowym nie zawsze podobało się to, o czym Zetka opowiadała w swoich wejściach na antenę.
„To przez panią nie ma gości, bo ciągle pani pieprzy i pieprzy w tym radiu, że nie ma śniegu […] – A jest? – zapytałam, teatralnie rozglądając się wokół. – No, nie ma! Ale po co o tym gadać?!”
Jeśli wydaje się Wam, że „Radio-aktywna” to tylko zbiór anegdotek z życia radiowca, to spieszę wyprowadzić Was z błędu. To niezwykle pouczająca lektura, z której ja wyniosłam bardzo wiele dla siebie i nauczyłam się równie dużo. Były momenty ciężkie, kiedy Zetka opowiada o pracy TOPR-u i o tym, jak przez głupotę (tak, nie bójmy się tego słowa) bezmyślnych turystów tracą życie ci, którzy wyruszają ratować tych, którzy za nic mają przestrogi, ostrzeżenia i zalecenia ekspertów. Tych, którzy wyruszają w góry w klapeczkach bądź szpileczkach (!), bez żadnego przygotowania, za to z olbrzymim ego i przekonaniem o własnej wielkości i nieśmiertelności. Beata Sabała-Zielińska w „Radio-aktywnej” przedstawia nam krótkie wycinki z pracy TOPR-u. Dużo więcej, jeśli będziecie zainteresowani, znajdziecie w innych jej książkach: „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć” i „TOPR 2. Nie każdy wróci”. Ja je na pewno przeczytam.
Poznacie również historię wielu bardzo oryginalnych, czasami wywołujących śmiech nazw w Tatrach. Skąd się wzięły Wysranki, Zawrat, Świnica, Żleb do Portek czy Żleb Babie Nogi? Górale patrzą na Tatry w bardzo szczególny sposób, indywidualny sposób, sposób gospodarzy i nadają im nazwy tak, aby ułatwić identyfikację danego miejsca, bądź ostrzec przed niebezpieczeństwem.
Lektura „Radio-aktywnej” dała mi dużo. Pod warstwą humorystyczną kryje się druga warstwa: kultury i tradycji Tatr, o której miałam pojęcie, ale nie zawsze rozumiałam. Teraz wiem więcej, nabrałam szacunku i pokory dla górali i gór. Zawsze kochałam Tatry i, kiedy miałam okazję w nich bywać, nigdy nie robiłam niczego, co mogłoby narazić mnie lub innych na niebezpieczeństwo. Jestem typowym amatorem zachwycającym się potęgą i pięknem gór, na szczęście jestem również szczęśliwą posiadaczką zdrowego rozsądku, czego życzę wszystkim, wybierających się na wycieczkę w Tatry.
Na koniec cytat, który
świetnie
podsumowuje współczesne media:
„Dziś w krótkim newsie, zwłaszcza radiowym, nie ma miejsca na nic – często nawet na samego newsa”.
Moim zdaniem to, że Sabałka przeszła od gadania do pisania było bardzo dobrą decyzją. Nie ogranicza jej czas antenowy i może się z nami dzielić swoją pasją, wiedzą, miłością do Tatr w sposób nielimitowany sekundami, czy minutami. Bardzo się cieszę, że dane mi było poznać jej twórczość. Nie poprzestanę tylko na tej książce. Chcę więcej.
Premiera za 2 dni. Wypatrujcie tej książki.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Tytuł: Radio-aktywna Sabała. Od gadania do pisania
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 25.04.2023
Liczba stron: 280




Komentarze

  1. Kilka jej książek mam za sobą (polecam szczególnie o TOPRze). Po ten tytuł z przyjemnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że Ci się podobała. Na pewno można lepiej poznać tę popularną dziennikarkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kiedy pęka najsłabsze ogniwo

  „W każdym łańcuchu kłamstw znajduje się najsłabsze ogniwo…I ono w końcu pęknie”. Robert Małecki nadal pozostaje w czołówce autorów, po których twórczość sięgam w ciemno i bez chwili wahania. „Najsłabsze ogniwo”, jego najnowsza powieść, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Małecki nie obniża poziomu, że fabuły jego książek są przemyślane i sensowne, że autor nie drwi ze swoich czytelników, wciskając im bezsensowne bzdury. A ja bardzo szanuję pisarzy, którzy szanują swoich czytelników. Co zatem znajdziemy w jego najnowszej powieści? Piotr Warot jest pisarzem, autorem popularnych powieści obyczajowych. Trwa lato, a on przeżywa właśnie najgorsze wakacje swojego życia. Najpierw ginie jego brat Aleks, potem okazuje się, że nie ma śladu również po jego dziewczynie Alinie, a w międzyczasie nastoletni syn sąsiadów również znika z domu i nie ma z nim kontaktu. Czy te zaginięcia mogą mieć ze sobą coś wspólnego? Co może łączyć dwójkę dorosłych osób z nastoletnim chłopakiem? Może to tyl...

Małe arcydzieło

  Muszę to głośno wykrzyczeć! Mamo, jak ta kobieta potrafi pisać! Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać twórczości Marii Paszyńskiej, gorąco Was do tego zachęcam. „Cuda codzienności” to cudowna i bardzo poruszająca opowieść o miłości, o trudach codzienności, o rodzinie, o walce o marzenia i o sile człowieka. Rodzinę Ciszaków poznajemy w roku 1863, kiedy to na świat przychodzi ich niezwykłej urody syn Maciej. Wyróżnia się na tle swoich rówieśników nie tylko urodą, ale również tym, że ma marzenia, że wyobraźnią sięga wyżej niż jego rówieśnicy i dorośli mieszkańcy małej wioski na Lubelszczyźnie. Ma dobre życie, wypełnione miłością i zrozumieniem, ale wciąż pragnie czegoś więcej, wciąż na coś czeka. I my też czekamy razem z nim, śledząc jego życie na tle kolejnych Wigilii, aż do roku 1918. Wraz z Maciejem i jego rodziną stajemy się świadkami historycznych wydarzeń, bierzemy w nich czynny udział, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że nasza siła tkwi w rodzinie. Maria Pas...

Spacer po dziewiętnastowiecznym Krakowie

Lucyna Olejniczak - autorka zajmuje wysoką pozycję na liście moich ulubionych polskich autorek. Jej sposób prowadzenia narracji, historie przez nią opisywane, klimat, powodują, że wsiąka się w jej opowieści całym sobą, współodczuwa się z bohaterami, po prostu jest się w samym środku akcji i oczyma wyobraźni widzi się opisywane przez autorkę wydarzenia. To bardzo trudna sztuka, szczególnie gdy opisuje się wydarzenia historyczne. Trzeba umieć przedstawić tło historyczne w taki sposób, aby czytelnik nie ziewał, żeby nie wiało nudą, żeby było ciekawie, żeby czytać bez przerwy, i żeby wciąż było mało. Tak było w przypadku drugiego tomu opowieści o przodkach znakomitej sagi „Kobiety z ulicy Grodzkiej”. Akcja „Apteki pod złotym moździerzem. Dziedzictwo” przenosi nas do dziewiętnastowiecznego Krakowa, gdzie Magda, teraz już szczęśliwa mężatka, spełnia swoje marzenia o własnej aptece. Oczywiście kobiecie nie jest łatwo prowadzić swój biznes w XIX wieku, nie spotyka się to z akceptacją społec...