Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

Lekarstwo na zły nastój

Kiedy życie przytłacza, kiedy głowa nie przyjmuje ciężkich lektur, kiedy masz dość chorób i depresji otaczających cię ze wszystkich stron, kiedy dla odmiany chcesz znaleźć się w świecie pełnym ciepła, przyjaźni i miłości, co robisz? Wracasz do starych kątów, do starych przyjaciół, do tej atmosfery, która otula cię niczym najcieplejszy kocyk, wyłączasz myślenie i dajesz się ponieść. To dała mi lektura cyklu „Dobre myśli” Magdaleny Witkiewicz. Tę czystą rozrywkę i oderwanie się od tego, co otacza mnie na co dzień, zagwarantowały mi moje stare, lecz niezapomniane przyjaciółki: Milena zwana Milaczkiem, która ma troszeczkę ponad trzydzieści lat i troszeczkę za dużo kilogramów, za to serce takie w sam raz; Zuza zwana bachorem, niezwykle rezolutna siedmiolatka, która niejednego dorosłego zapędzi w kozi róg i Zofia Kruk, czyli ciocia Zosia, która ma tylko troszeczkę nieco ponad pięćdziesiąt lat, ale to tylko w dowodzie osobistym 😊 Oczywiście w kolejnych częściach cyklu pojawiają się kolejni b

Trzeci etap życia

Witajcie czytacze 😊 Wiele razy wspominałam, jak bardzo cenię sobie twórczość Katarzyny Ryrych. Uwielbiam jej książki dla dzieciaków i młodzieży, ale jeszcze większą estymą darzę jej „dorosłe” książki. Cechuje je bardzo specyficzna atmosfera, trochę niepokojąca, czasami lekko dusznawa, nie zawsze oczywista, ale zarazem pełna ciepła i dobrych wibracji. Książki Pani Katarzyny zawsze mnie uspokajają, wyciszają i dają duży zastrzyk pozytywnej energii. „Trzeci etap” dał mi to wszystko, o czym wspomniałam powyżej, okraszając to pięknym językiem i dużą dawką dobrego humoru. Zuzanna, kobieta 60+, na przekór rodzinie, postanawia zacząć żyć po swojemu. „Człowiek robi swoje życie. Złe albo dobre”. Wie doskonale, że ma prawo do życia, trochę się jednak tego życia obawia. Jest sama, już na emeryturze i zamiast zajmować się wnukami, ona postanawia inaczej. Wyprowadza się do starego, rodzinnego domu, w którym zamierza rozpocząć trzeci etap swojego życia. Chce w końcu żyć dla siebie i po swojemu. Ni

Książka kucharska w magicznej wersji

Dziwnym trafem zupełnie nie zakodowałam, że ponad rok temu Pan Marcin wydał kolejną książkę z cyklu „Czarownica piętro niżej”. To już szósta część w tej serii i zupełnie inna od pozostałych? Dlaczego? Otóż znajdziecie w niej mnóstwo fajnych przepisów, które Wasze dziecko (oczywiście z Waszą pomocą) może samodzielnie wypróbować w kuchni. Majka zostaje domowym szefem kuchni. Jak to się stało? Oczywiście, przez kolejną katastrofę! Mama musi wyjechać, takie zalecenie lekarza. Na panią Romanowską spada bluszcz i łamie jej nogę, w związku z czym nie da rady zaopiekować się Majką, jej siostrzyczką Alicją i tatusiem. Jak dobrze, że są czary i magiczni znajomi, którzy zawsze są gotowi do pomocy. Jedzenia jednak nie należy wyczarowywać, trzeba je najzwyczajniej w świecie ugotować, bez magii i sztuczek. Ale przynajmniej magiczni pomogą wymyśleć menu, dzięki czemu posiłki są bardzo urozmaicone, a tatusiowi udaje się przytyć jakieś 3 kilogramy 😊 Spotkamy w tej książce wielu znajomych, których pozn

Moja nowa przyjaciółka Eliza

Obawiałam się trochę tej lektury, pamiętając, że „Zanim wybaczę” – pierwsza część cyklu „Splątane losy”, niezbyt przypadła mi do gustu. No nie chciało zaiskrzyć i już. Ponieważ jednak bardzo lubię i szanuję twórczość Pani Magdy, postanowiłam, że nie dam za wygraną, że moja przyjaźń z autorką, jak to w życiu bywa, może mieć swoje wzloty i upadki, ale należy o nią dbać 😊 Och, było warto! „Pani z wieży” zauroczyła mnie, Eliza stała się mi bardzo bliska, z niepokojem śledziłam jej historię, trzymałam kciuki, żeby udało jej się przetrwać zawieruchę bolszewickiej wojny, żeby dała radę uratować rodzinny majątek i tak po prostu, żeby jej życie ułożyło się tak, jak na to zasługuje. Eliza jest bowiem niezwykłą kobietą, bardzo inteligentną, nie boi się pracy, musi samodzielnie zarządzać całym majątkiem i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jest przy tym osobą bardzo skromną i najzwyczajniej dobrą. Magda Wala dała mi cudowną opowieść o sile mądrych kobiet, które nie boją się wziąć z losem za bary i o

Pomieszanie z poplątaniem

Był taki czas, kiedy zaczytywałam się prozą Musso, dawno temu uwielbiałam czytać jego książki. Był taki czas, że Musso był na szczycie mojej listy ulubionych autorów. I to jest słowo klucz – „był”. To, co zaserwował mi autor w „Zabawie w chowanego”, skutecznie mnie zniechęciło do jego twórczości. Takiego pogmatwania, zakręcenia i „ale o co chodzi” dawno nie doświadczyłam. Flora Conway jest autorką poczytnych książek i pilnie strzeże swojej prywatności. Ma trzyletnią córeczkę, która ginie w ich apartamencie podczas zabawy w chowanego. Romain Ozorski mieszka w Paryżu i również jest twórcą bestsellerów. Rozwalane życie osobiste i utrudniony kontakt z synem, zmienia jego życie w piekło. Ścieżki tych dwojga w pewnym momencie muszą się przeciąć. Ale co jest tego powodem? W jaki sposób życie dwojga pisarzy, którzy nigdy wcześniej się nie spotkali, nagle zaczyna zależeć jedno od drugiego? Gdzie tkwi prawda? Czy w ogóle jest jakaś prawda? Ja na te pytania dalej nie potrafię odpowiedzieć

Komedia kryminalna czy romans historyczny?

Pamiętałam, że zazwyczaj lekkie komedyjki kryminalne Pani Kursy bawiły mnie i dawały chwile wytchnienia. Sięgnęłam więc po „Kapusia w kapuście”, licząc na wspomnianą zabawę i chwileczkę zapomnienia. Niestety, tym razem nie wyszło, czego ogromnie żałuję. Nie bardzo rozumiem, dlaczego autorka postanowiła zrobić z tej książki misz masz komedii kryminalnej i romansu historycznego. To naprawdę się nie klei. Jedna z bohaterek postanawia zostać poczytną autorką romansów. Ok, niech sobie postanawia, niech sobie coś tam pisze, ale po co treść tworzonej przez nią książki cytować w całości? To zajmuje około połowę treści „Kapusia…” i nie wnosi absolutnie niczego do fabuły. Tak sobie myślę, że jeśli Pani Kursa chciała się sprawdzić w roli autorki romansów historycznych, to trzeba było po prostu wydać oddzielną książkę. Na pewno znalazłaby swoich odbiorców, bo ta próbka wpleciona w „Kapusia” wcale taka zła nie była, nie powinna się była jednak pojawić jako część komedii kryminalnej. Aż mi się o

Inne kocięta

Tkwiąc w tym dziwnym nastroju, kiedy chcę czytać i nie chcę czytać jednocześnie, wiedząc, że nie zdzierżę kryminałów, rozlewu krwi, thrillerów, ani niczego innego poza literaturą dla dzieci, mój wybór padł na „Kotolotki”. Z kotami zawsze było mi po drodze więc zdecydowanie to lektura dla mnie. Kiedy Pani Jane Bura rodzi cztery małe kocięta, nie spodziewa się, że nie będą one takie, jak inne kociaki. Nie może znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego cała czwórka jej dzieci posiada skrzydła! Może dlatego, że ich ojciec był niebieskim ptakiem, jak sugeruje koci sąsiad, a może dlatego, że Pani Bura przed ich urodzeniem marzyła, żeby jej dzieci mogły odfrunąć do innego, lepszego świata? Thelma, Roger, James i Harriet nie znają innego życia, z mamusią jest im bardzo dobrze i czują się kochane. Jednakże dzielnica, w której przyszły na świat i śmietnik, przy którym mieszkają, nie należą do najbezpieczniejszych miejsc. To nie jest dobre miejsce na dorastanie małych kotków, mogą zostać złapane

Mała wielka książka

Dzień dobry moi kochani! Zastanawiam się, czy macie takich autorów, po których książki sięgacie w ciemno, wiedząc, że dostarczą Wam tego wszystkiego, czego od nich oczekujecie? Nie tylko dobrej rozrywki, ale również pięknego literackiego języka, nutki nostalgii, zastanowienia się nad sobą i życiem? Na mojej liście znajduje się kilku takich autorów, a Katarzyna Ryrych zajmuje na niej jedno z najwyższych miejsc. Mimo że pisze w większości dla dzieci i młodzieży, ja odnajduję się w jej twórczości znakomicie, wracam do czasów dzieciństwa, cieszę się każdą przeczytaną stroną i zawsze znajduję w jej książkach coś dla siebie, coś, co pozwala mi przystanąć na chwilę i zastanowić się nad tym, co jest w życiu ważne. „Dziura w serze” to kolejna książka niewielkich rozmiarów, za to niewyobrażalnie bogata w treść. Marianna, cudowna dziewczynka, czuje się samotna. Tata zginął w wypadku, mama musiała wyjechać do Belgii w celach zarobkowych. Pracuje w prawdziwym zamku u zamożnej rodziny ze szlachecki

Świat pachnący ziołami i miłością

Chcę Was zaprosić do innego świata. Jest to świat prostych ludzi, żyjących w zgodzie z naturą i tę naturę szanujących. Ten świat pachnie ziołami, lasem, kwiatami z domowego ogródka, ale przede wszystkim jest pełen zapachu miłości, przywiązania i szacunku. Prości ludzie są zazwyczaj bardzo twardzi i silni, ale nie są pozbawieni marzeń i chęci poprawy swojego bytu, a dla rodziny gotowi są na najwyższe poświęcenie. Do takiego świata zaprasza nas Katarzyna Enerlich w swojej wielopokoleniowej mazurskiej sadze, zamkniętej w cyklu „Akuszerka z Sensburga”. Cykl składa się z trzech części, a ja ich lekturę mam już za sobą i wiem, że pozostanie w mojej pamięci na długo. Tytuły poszczególnych tomów to: „Akuszerka z Sensburga”, „Ziele Marianny” i „Dom na Wygonie”. Zalecam czytać w kolejności, każda książka jest kontynuacją losów bohaterów opowiedzianych w części poprzedniej. Pani Katarzyna snuje swoją opowieść lekko i sprawnie, ale nie myślcie, że jej cykl traktuje o sprawach lekkich, łatwych

Powrót do Camilli

Witajcie! Od czego zaczęliście nowy czytelniczy rok? Udało się Wam już coś przeczytać? Ja rozpoczęłam nowy rok powrotem do jednej z moich ulubionych kryminalnych autorek. To właśnie Camilla sprawiła, że powróciłam do kryminałów i thrillerów po wielu latach rozłąki. Jej saga o Fjällbace zauroczyła mnie (jeśli można tak powiedzieć o kryminałach 😊) i wspominam ją z wielką nostalgią. Czy autorce udało się porwać i oczarować mnie ponownie? Nie do końca, chociaż nie było tak źle, jak się tego spodziewałam po bardzo niskich ocenach. Powiem więcej, jestem pewna, że przeczytam kontynuację 😊 Nie była to lektura bardzo wysokich lotów, ale było w tej książce coś, co mnie trzymało, intrygowało, ciekawiło. I chociaż „Złota klatka” z kryminałem nie ma nic wspólnego, a tego raczej po Camilli bym się spodziewała, to czytało mi się całkiem sprawnie. A jeśli zgrzytałam zębami, to dlatego, że zachowanie głównej bohaterki Faye, działało mi na nerwy tak bardzo, że gdyby stała obok mnie, to nie ustrzegłaby