Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021

Mój lek na niepogodę

Co jest najlepsze na wichurę za oknem, na deszcz walący w okna z siłą kul armatnich? Odpowiedź jest jedna: Bridgertonowie! To już czwarta część cyklu, a ja wciąż bawię się świetnie. Ta rodzinka nigdy mi się nie znudzi i żal mi będzie rozstać się z nimi, kiedy ostatnie dziecko Bridgertonów znajdzie swoją drugą połówkę i opuści dom rodzinny. Co nam zaserwuje autorka w tej części? Penelopa Featherington  od zawsze kochała Colina Bridgertona. Ten traktował ją jako najlepszą przyjaciółkę swojej młodszej siostry, miłą, ale nic ponadto. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Ta pulchna dziewczyna, ubierana przez matkę w szkaradne żółcie czy inne pomarańcze, sprawiające, że wyglądała jak przejrzały cytrus, zdecydowanie nie dodawały jej uroku i nie przyciągały wzroku mężczyzn. Jej szanse na małżeństwo topniały z każdym rokiem. Penelopa ma już 28 lat i pogodziła się z tym, że jest starą panną i resztę życia przyjdzie jej spędzić na opiece nad matką. Nigdy nie dostrzegała w sobie piękna, nawet teraz,

Sielankowa nuda

Osiedle Sielanka, zdawać by się mogło osiedle, jak każde inne. Otóż niekoniecznie. Bo nagle osiedle zaczyna się rozrastać, powstają apartamentowce dla młodych wilczków biznesu, zagospodarowywane są tereny zielone, place zabaw, boiska. Osiedle Sielanka przestaje być sielankowe, a jego starym mieszkańcom wcale a wcale się to nie podoba. Staje się to przyczynkiem do cichej, chociaż w miarę rozwoju sytuacji, coraz głośniejszej wojny pomiędzy starym a nowym. Niestety, mnie ta książka zupełnie nie przekonała. Miało być zabawnie i z pazurem. Nie było. Byłam zmęczona lekturą, wielokrotnie również znudzona. Humor, jeśli był, to zupełnie nie mój, pazura nie dostrzegłam ani nie poczułam. Takie to było dla mnie bezpłciowe, żaden z bohaterów nie wzbudził większych uczuć, książka nie wzbudziła żadnych emocji.   Szkoda. Nie jestem zainteresowana kontynuacją.   Tytuł : Osiedle Sielanka Autor : Małgorzata Gutowska - Adamczyk Wydawnictwo : Prószyński i S-ka Data premiery : 02.09.2020 Liczba stron:

Powrót do Bielin

Nigdy nie ukrywałam, że jestem ogromną fanką cyklu „Kwiat paproci”. Kiedy więc autorka zapowiedziała, że powstaje cykl „Klub kwiatu paproci”, zacierałam łapki i cieszyłam się jak dziecko. Bo też „Tajemnica domu w Bielinach” jest książką dla dzieci, co jak wiecie, mnie zupełnie nie przeszkadza. Ja kocham literaturę dla dzieciaków miłością wielką 😊 Bardzo miło było wrócić do Bielin, spotkać się ze starymi znajomymi, którzy oczywiście trochę się zmienili na przestrzeni lat. Teraz nadchodzi nowe pokolenie, czy będzie ono również otwarte na świat, w którym roi się od bogów, bożków, boginek, rusałek i innych stworzeń znanych im tylko ze słowiańskich legend? Kiedy rodzeństwo Lipowskich musi opuścić Warszawę i przenieść się do Bielin, nie są tym faktem zachwyceni. Bogusia, Leszek, Dąbrówka i Tosia to typowe mieszczuchy, świat starych wierzeń, szeptuch, itd. znają tylko z opowieści i traktują jak zabobony. Zamieszkują w domu cioci Mirki, byłej szeptuchy, która z każdym dniem coraz bardziej tra

Spokojne Mazury?

Zanim zabrałam się za tę opinię, przejrzałam kilka innych i zdziwiła mnie tak niska ocena „Zmorojewa”. Ja bowiem bawiłam się znakomicie! Nic mi się nie dłużyło, rażących błędów też nie zauważyłam, ale szczerze mówiąc, nie doszukiwałam się ich specjalnie. Rozpoczęłam lekturę z nastawieniem na dobrą rozrywkę i takową dostałam. Młodzieżowe fantasy, wypełnione magią i przerażającymi stworzeniami rodem z piekła, albo z jeszcze czegoś gorszego zawładnęło moim światem na kilka dni, a ja dałam się zawładnąć bez oporu. Piętnastoletni Tytus, typowy nastolatek, z nosem w komputerze, walczący jedynie podczas gier komputerowych, zostaje zmuszony do spędzenia wakacji u dziadków. Gdyby oni chociaż mieszkali w wielkim mieście, ale nie! Mieszkają w Głuszycach, a to dziura zabita dechami, gdzie nic się nie dzieje i nie ma do kogo gęby otworzyć. Okazuje się jednak, że do Głuszyc przyjeżdża Anka, nastolatka przepełniona buntem i nienawiścią, zwłaszcza do swoich rodziców. Nie ma dwóch tak różnych od siebie

Nic nie jest nam dane na wieczność

Wspominałam już, że w grudniu, w okresie przed, po i okołoświątecznym zawsze szukam lektur typu ogrzewacz serca, uśmiech duszy, nadzieja i uczucie spokoju? Nie wspominałam? To teraz już wiecie 😊 Magdalena Kordel zawsze dostarcza mi to, co wyżej wymienione, zamówione i zapłacone 😊 „Serce w obłokach” to trzecia część cyklu „Miasteczko”. Jakoś tak się złożyło, że czytam ten cykl na raty, wtedy, kiedy najbardziej na świecie potrzeba mi słodyczy. I nic nie szkodzi, że nie bardzo pamiętam bohaterów i tego, co się z nimi działo w poprzednich częściach, pamiętam za to doskonale tę magiczną atmosferę, tę nadzieję i uśmiech towarzyszący mi przy czytaniu. „Dni do wykorzystania zostaje coraz mniej i mniej. Nic nie jest dane nam na wieczność, życie też nie”. Czy Klementynie uda się w tym roku poukładać swoje osobiste życie? Czy może dalej na pierwszym miejscu zawsze będą inni? Dobrochna, uwielbiająca się zwierzać, babka Agata, która niestety nie robi się młodsza, choć charakteru nadal jej nie br

Zosia, babcia Krystyna i Pan Wejn

  Za wszelką cenę pragnę wprowadzić się w świąteczny nastrój 😊 „Dziewczynka z ciasteczkami” to bardzo dobry wybór, żeby ten nastrój poczuć. Akcja dzieje się w Gdańsku, mieście bardzo bliskim memu sercu. Mała Zosia ma niezwykły dar zjednywania sobie ludzi. Nieprzeciętna gaduła trafia wprost do serc sąsiadów, a także zupełnie nieznajomych osób. Mieszka wraz z mamą, która wychowuje ją sama, ciężko pracując, aby utrzymać ich małą rodzinę. Mama jest ostatnio bardzo zmęczona, nie uśmiecha się, nie ma energii na zabawy, w związku z czym Zosia większość czasu spędza z przyszywaną babcią, sąsiadką Krystyną. Pieką ciasta i ciasteczka, dzielą się smutkami i radościami. Kiedy do tego grona dołącza starszy pan Witenberg, zwany Wejnem, mruk stroniący od ludzi, zaczyna się robić jeszcze ciekawiej. Opowieści wojenne, wspomnienia z przeszłości unoszą się w powietrzu wraz z zapachem pieczonych pierników. Ewa Formella bardzo ładnie wplata gdańskie legendy w akcję książki. Bardzo ciekawy to zabieg, dzi

„Opowieść Podręcznej” w świecie postapo

  „Jakim cudem nigdzie nie ma wody? – Czuła, że gdera. – Przez panikę […]. Ludzie wpadają w panikę, kiedy słyszą złe wiadomości. Jak są w sklepie, to kupują papier toaletowy, wodę i broń […]” Mówi Wam to coś? Przypomina może nie tak dawną covidową panikę, kiedy ludzie bili się w sklepach o rolkę papieru toaletowego? „Księga bezimiennej akuszerki” nie mogła trafić na lepszy moment i chyba już wiem, dlaczego nie przeczytałam jej wcześniej. Coś mi mówiło, jeszcze nie teraz, ta książka czekała już tak długo, że może sobie jeszcze troszeczkę poczekać. Aż przyszedł ten dzień, kiedy stwierdziłam, ok - twoja kolej 😊 I to była dobra decyzja, trafiona w punkt. Odpowiedni czas, nastrój, wreszcie otaczająca nas rzeczywistość - wszystko to sprawiło, że „Księgę…” przeczytałam w mig i utożsamiałam się z bohaterką oraz czasem, w którym przyszło jej funkcjonować. „Zasnęłam, kiedy świat umierał, obudziłam się, kiedy świat już umarł”. Tytułowa akuszerka, której prawdziwego imienia niedane jest nam pozn

Nie krzycz głośno

"Krzycz po cichu, braciszku" to książka przejmująca. Bardzo mądra, czasami zabawna, częściej zmuszająca nas do myślenia i zastanowienia się "Czy ja dałabym radę". Pewnie tak, bo my kobiety zawsze musimy dać radę, szczególnie jeśli chodzi o nasze dzieci. Wtedy nic nie jest za trudne, nie ma takiej przeszkody, której byśmy nie dały rady pokonać. W tym przypadku mamy do czynienia z autyzmem. Jeremiasz jest inny niż pozostałe dzieci. Jest inny niż jego bliźniacza siostra Pamela. Żyje w swoim świecie, w którym do każdego dnia tygodnia przypisany jest inny kolor, w świecie, w którym jeśli coś wyjdzie poza codzienny schemat, budzi jego ogromną złość. Ta złość bywa niebezpieczna. Jeremiasz ma 14 lat i jest niezwykle silny. Pamela i mama obojga dzieci radzą sobie najlepiej, jak potrafią, a wierzcie mi — łatwo nie jest. Ale wbrew pozorom nie jest to książka przytłaczająca i depresyjna. Jest poruszająca, to prawda, ukazująca nam życie z autyzmem i chorobą Aspergera bez żadnych

Pusta noc

  Nazwisko autorki przewijało się tu i ówdzie od dłuższego czasu. Jedni byli zachwyceni cyklem o Żniwiarzu, drudzy niekoniecznie. Osobiście bardzo lubię wszystkie historie o demonach, czarownicach, słowiańskich bogach, boginkach itd., wiedziałam więc, że prędzej czy później i na tę książkę przyjdzie czas. No i stało się 😊 „Pusta noc” to pierwszy tom cyklu, w którym poznajemy głównych bohaterów. Magda, wydawać by się mogło, normalna dwudziestolatka, pracuje w księgarni prowadzonej przez swoją matkę i widzi więcej niż przeciętny człowiek. Feliks, jej wujek, Żniwiarz, świetnie wykreowana postać, Mateusz, młody chłopak, który niedawno zamieszkał w miasteczku i zaczyna poznawać zarówno Magdę, jak i jej nie całkiem zwyczajne życie. Z zaświatów wydostaje się najpotężniejsza istota, z jaką ktokolwiek do tej pory miał do czynienia. Giną żniwiarze, Feliks musi stanąć do walki o przeżycie. Magda wprowadza Mateusza w swój świat słowiańskich wierzeń, zaprasza go również do swojego życia. Przed nim

Rzeczy Specjalne

Robiłam porządki na półce z książkami i jakież było moje zdziwienie, gdy przed moimi oczami pojawiły się…”Oczy Michaliny”! Jak mogłam o niej zapomnieć! Książkę otrzymałam w zeszłym roku od Instytutu Wydawniczego Latarnik, postawiłam na półce z zamiarem sięgnięcia po nią, jak tylko skończę to, co w tamtym momencie czytałam i zapomniałam! Nie wiem, jak to się mogło stać, przecież Szczygielski i jego opowieści zajmują jedno z pierwszych miejsc na mojej liście priorytetów. Ale lepiej późno niż wcale 😊 Marcin Szczygielski, jak nikt inny, powoduje, że wycofuję się z realnego świata i zanurzam kompletnie w tym, stworzonym przez niego. Jego niezwykła wrażliwość, wyobraźnia, poczucie humoru, inteligencja i szacunek dla czytelnika, czy to młodego, czy starszego, stawiają autora na jednym z najwyższych podiów mojego prywatnego rankingu. Michalina ma dwanaście lat, no prawie dwanaście i widzi to, czego inni nie mogą zobaczyć. Nazywa to Rzeczami Specjalnymi i nadaje im numery. Te z kategorii trzec

Czterdzieści minus

  Katarzynę Kostołowską poznałam i bardzo polubiłam po lekturze „Księgi urodzaju”. Zakochałam się w tej książce do tego stopnia, że po przeczytaniu jej w wersji elektronicznej, postanowiłam nabyć wersję papierową, żeby mieć na półce i wracać do niej, kiedy przyjdzie mi ochota. Czy „Czterdzieści minus” również wywarło tak oszałamiające wrażenie? Historia czterech przyjaciółek, Anity, Karoliny, Aśki i Magdy. Przyjaźń to piękna, taka na całe życie, taka, gdzie możesz psy na siebie wieszać, ale w razie potrzeby jedna za drugą w ogień wskoczy. Anita prowadzi czekoladziarnię. Chociaż prowadzi to za duże słowo, biznes nie idzie, a ona nie bardzo wie co zrobić, żeby było lepiej. Magda porzuca męża, sama wychowuje synka, pracuje w korporacji i coraz mnie lubi swoją pracę. Aśka się rozwodzi i jest śmiertelnie zakochana w innym mężczyźnie, Karolina natomiast wciąż poszukuje miłości i zdecydowanie ma pecha do facetów. Dziewczyny stoją za sobą murem, wspierają się, kiedy trzeba, opieprzą bez skrupu

Man of Poland

  „To nie „Miliard w rozumie” ani „Wielka Gra”. Tu się nie liczy, co macie w głowie, tylko na głowie. A konkretnie na twarzy. Ryj się liczy. I klata”. Cóż, jeśli rzeczywiście tylko to liczy się we współczesnym świecie, to ja się z niego wypisuję. Wydaje mi się, że rzeczywiście jest tak, że inteligencja i bycie dobrym człowiekiem przegrywa w przedbiegach z ładną buźką, często zresztą przepuszczoną przez setki filtrów, zanim zostanie opublikowana na fejsie, czy innym Instagramie. Ilość lajków i serduszek liczy się bardziej niż realne przyjaźnie i związki. Smutne to, a jednak bardzo prawdziwe. Konkurs Man of Poland to męski odpowiednik Miss Polonia. Mieszko Pierwszy (!) ma 25 lat, jest przystojny, wcale niegłupi i ma piękne ciało. Nigdy jednak nie myślał, aby pokazywać je milionom osób, brać udział w męskich pokazach piękności. Jego matka, jednakże, myśli o tym, a co więcej wprowadza swój plan w życie. Nie zważa przy tym na to, co myśli sam Mieszko i reszta rodziny. Prośbą, groźbą, sz

Chuligania czy Kochania?

  „Do Ani z Zielonego Wzgórza to naprawdę mi daleko. Owszem, jestem ruda. I jestem sierotą. Ale to wszystko” Ania jest nieadopcyjna, nie chce udawać i przymilać się jak inne dzieci z Domu. Nie jest nawet pewna, czy chciałaby być adopcyjna. Przecież nikt nie będzie w stanie zastąpić jej rodziców. Tylko że oni już nigdy nie wrócą, zginęli w wypadku samochodowym, a Ania nie wie nawet tego, czy jej dziadek jeszcze żyje. Wie jedno, nie chce spełniać czyichś oczekiwań, bardzo chciałaby za to, żeby ktoś zainteresował się nią, Ania, osobą, człowiekiem. „Ktoś jest za mały na pogrzeb, a nie jest za mały na śmierć rodziców?” Jak dobrze, że jest w Domu jedna osoba, która rozumie Anię jak nikt inny, przyjaciel na dobre i złe, obrońca i powiernik. Robak. Bez niego świat byłby nie do wytrzymania. Ania i Robak wiedzą o sobie wszystko, razem chuliganią, razem się śmieją i razem płaczą. Aż przychodzi ten moment, kiedy Anią ktoś się zainteresował, para bardzo dziwnych ludzi, innych niż wszyscy potencjaln